W Barcelonie szwedamy sie na lotnichu juz od 2 w nocy. Czas mija nam na glupich rozmowach, spiewach w stylu "lotniczy hutniczy ekwador dęty raparara" itd. O trzeciej udajemy sie do lotniskowych ubikacji, podmywac, golic - celebrujemy dlugo te procesy, niech czas leci szybciej... Nasz oboz pod schodami naprawde wyglada jak niezla melinka...
Odprawa mija szybko. Umieramy z glodu wiec na bezclowce jemy kolejny wspanialy zestaw na dwa gryzy za 6 euro kanapka plus pol litra wody. Ustawiamy sie jako pierwsi w kolejce boardingu - wygladamy conajmniej kosmiczne - na stopach 3 kilowe buty gorskie SCARPA koloru czerwiem z zoltym, na nogach zielone pantalony, polary "misie" i kapelusze na glowach - "jada chopaki z AFRYKI" - da sie slyszec w oddali...
Wiec wszystkie miejsca mamy do wyboru .Samolot pusty. Bierzemy miejsca z przodu co by nogi wyprostowac i nagle mila niepodzianka... slyszymy jak panie stwewardessy mowia po polsku (o urodzie polskich dziewczyn, a szczegolnie stewardek z wizzaira nie bede sie rozpisywal), wiec juz czuc powiew ojczyzny... Lot mija bardzo szybko, po drodze lecimy przy 100% widocznosci na Alpami i Dolomitami. Siuuuuuuuup i ladujemy w Pradze...
Bagaze odzyskujemy bez problem. Lotnisko wogole nas nie rusza, cos ala pyrzowice, balice, czyli sredni poziom, nisko sredni w porownaniu z Quito, Barcelona, i Madrytem. Wychodzimy na zewnatrz i nagle ludzie w czapkach i nagle para z ust, i nagle pizdzi jak w kieleckim na dworcu. Nie ma zmiluj sie, skonczyl sie czas równika, skończył sie czas 35 stopni w dżungli... złota praska (polska) jesień (zima)....
Godzine jedziemy z lotnicha na dworzec kolejowy do centrum. Po drodze z okna busa jednym okiem ekspresowo zwiedzamy Prage, drugie jest zamkniete ze zmeczenia. Docieramy na dworzec. Problemy z bankomatami, kupujemy bilet grupowy na 5 osob, mimo ze jest nas trzech, ale zawsze tanszy. Na szybko dopadamy po wielkiej bulce przemyslowej z dworca, i po wielkiej flaszce plastikowej 1,5 litra Pilsnerka (trzeba porownac z Pilsenerem ekwadorskim)...
Po tych rozdaniach i szybkiej reakcji organizmu na Pilnera w ilosci 1,5litra zmieszanej z potwornym zmeczeniem docieramy w mgnieniu oka po 5 godzinach do Czeskiego Cieszyna okolo 17..