Riobamba nie zrobila w porownaniu z pozostalymi dotychczas zwiedzonymi miejscami na nas wiekszego wrazenia(masa samochodow,gwarno,ciagle slychac klaksony samochodow,krzyki ludzi itd) a przeciez lezy u stup najwiekszego szczytu Ekwadoru-monstrualnego Chimborazzo,ktorego lodowce wdzieraja sie prawie na ulice miasta,Riobamba moze nie zrobila takiego wrazenia bo jest pochmurno i pada,wiec nie przyszlo nam zmierzyc sie oko w oko z ogromem Chimborazzo.
Wstajemy okolo 7 rano,noc w znakomitym hoteliku z rzezbionymi lozkami,wspanialym wystroju za 10 dolarow,zbieramy manatki i udajemy sie w podroz do Alausi oddalonego o okolo 100 km od Riobamby.
Podroz do Alausi wymuszona jest pewnym faktem,bardzo chcemy przezyc pelna emocji i ekstremalnych wrazen przygode o ktorej tak duzo czytalismy przed wyjazdem do Ekwadoru. Jest to przejazdzka 8 godzinna specjalnym pociagiem z Riobamby wysoko w gory,przez wspaniale mosty,przelecze i tunele.
Z racji braku miejsc w pociagu z Riobamby jedziemy wlasnie do Alausi ,okolo 3 h autobusem,przez rownie piekne tereny,podziwiajac wspaniale widoki (przelecze w Europie to male piwko w porownaniu andyjskimi,alpy i dolomity sie kryja).
Docieramy do Alausi,uroczej wioski polozonej w malowniczej,glebokiej dolinie.
Logujemy sie miejscowym hostelu i czem predzej lecimy kupic bilety na stacje kolejowa.
Wlasnie w Alausi zaczyna sie najbardziej ekstremalny i widokowy odcinek trasy,z kulimnacja przy diabelskim nosie.
Njablizsze wolne miejsca sa dopiero o 15.30 wiec mamy chwile czasu. Wykoszystujemy ja na zwiedzania miasteczka i zjedzenia obiadu. Gwarancja dobrego i taniego obiadu w Ekwadorze jest targowisko. Po paru chwilach (kierujac sie zapachem) znajdjemy tarhowisko.
To co tam zobaczylismy jest nie do opisania... Poprostu trzeba zobaczyc!!
Wszedzie stragany pelne najrozniejszych przysmakow, wowoce, przyprawy, miesa, tkaniniy i sprzety codzienego uzytku. A przy straganych ubrani w swoje tradycyjne kolorowe stroje Indianie. Od zapachow o kolorow kreci nam sie w glowach...
Chwila zatopienia sie w swiat indain sprawia ze zapominamy o pociagu!
Teraz szybko na dworzec!!!
Zdazylismy:) Jak sie okazuje nie pojedziemy pociagiem tylko "zelaznym samochodem". Wyglada to mniejwiecej jak autobus tylko ze jedzie po torach kolejowych. W przewodnikach czytalismy ze mozna przejachac sie na dachu.... ale juz nie mozna:) A to z racji tego ze na trasie znajduja sie liczne tunele i pewien niemiecki turysta zapomnial sie schylic... coz, kazdego szkoda.
Wsiadamy wiec do srodka i jedzimy....to co zobaczylimy jest trudne do opisania. Powiem tylko ze bylo EXTREMALNIE PIEKNIE!
Podroz trwala 2,5 godziny, w calosci jest udekumetowana materialem filmowym i fotograficznym.
Gdy wrocilismy jest juz poznie popoludnie. Wychodzimy ze stacji a na ulicach pusto...
Jak sie wkrotce okazalo taki stan rzeczy spowowany jest meczem Chile- Ekwador (mecz ostatniej szansy przegrany przez Ekwador przkresla ich udzial w mundialu, jedank gra i walka jest o niebo lepsza od naszej pseudo reprezentacji). Po meczu idziemy do naszego hoteliku i o 20.30 zasypiamy z usmiechem na twarzach :)