Ladowanie - mistrzostwo swiata, nawet nie poczulismy jak pilot wyladowal na plycie lotniska Barajas.
1,30h - dokladnie tyle czasu mielismy na odnalezienie terminala 4S. Wydawalo sie duzo, jednak przetransportowanie sie wszelkimi srodkami transportu zajelo nam ponad godzine.
Jednym slowem lotniska w Hiszpanii to wielki swiat.
12,15 siedzimy juz na pokladzie owianego zla slawa Airbusa 340. Przed nami ponad 12h lotu w miedzynarodowym towarzystwie.
Sam lot przebiegl, z wyjatkiem malych turbulencji calkiem sprawnie, obsluga bardzo mila, fotele w miare wygodne, i troche luksusow.
Kazdy dostal swoje sluchawki, aby podlaczyc je do radyjka przy fotelu,do wyboru 19 stacji jak kto lubi. Na poczatek obiad full wypas, potem poczestunek, napoje, kolacja i praktycznie caly czas do dyspozycji barek pokladowy.
Na temat barku nie bedziemy sie zbytnio rozpisywac-bardzo dobre wino i piwo;P
Lecielismy nad Hiszpania, Portugalia, Oceanem Atlantyckim,az zza oka po okolo 10h wylonily sie przepiekne ziemie ameryki poludniowej,i calkiem dobre wrazenie zrobila na nas Kolumbia.
Jezeli chodzi o samo ladowanie w Quito pilot jest magikiem w swojej profesji, 4 kolowania nad Quito gdzie miasto ma 60km dlugosci a 5 km szerokosci na 3 tys metrow robilo wrazenie.
¿UWAGA! Jest 23 Polskiego czasu,zostaje godzina do konca dnia a tu niespodzianka ,wehiklul czasu minus 7h w tyl i mamy godzine 16 czasu miescowego, a wiec dzien potrwa jeszcze 8 godzinek, nie wspominajac o tym ,ze okolo 30h juz nie spimy.
Tak to byl najdluzszy dzien w naszym zyciu...