I docieramy o 19,30 do Łazisk. Szare, śmierdzące siarką Łazicha. Co sie zmieniło - nic! Dresy dalej sie krzywo na nas patrzą, budują nam nową biedronke, ale to sie nie liczy. Łazicha jakie szare były takie są... Najważniejsze spotkanie z najbliższymi - po miesiącu bezcenne ich zobaczyc. Teskniło sie bardzo. W każdym z naszych domów opowieści nie mają końca do poźnych godzin wieczornych. Pamiątki, zdjecia, radośc... To jest najważniejsze, że cali i zdrowi wróciliśmy i nic innego sie nie liczy:)
Wielkie koło się zamknęło... Podobno zwiedziliśmy 2% świata. Czy było warto? ... ;)